Przypuszczam, że tak sądzi każdy maturzysta. Jednak nam się wydaje, że to nasz rocznik, czyli "Studniówka 2002" była wyjątkowa. Wyjątkowe było przede wszystkim to, że tysiąc razy zmieniano rodzaj matury - " Nowa" albo "Stara". Widocznie Min. Oświaty znalazło się w trudniejszej sytuacji niż maturzyści, którzy są skazani na niewyobrażalny stres, jak również nauczyciele, którzy musieli się przekwalifikować z prędkością światła. Na szczęście może wszystko się skończy, gdy będziemy zdawać Egzamin Dojrzałości. Po małej dygresji należy wrócić do tematu, a więc " Niech żyje bal"! Nadszedł 26 stycznia 2002 roku, rozległy się pierwsze takty muzyki: "Poloneza czas zacząć"! I tak maturzyści I Liceum im. W. Broniewskiego w Świdniku rozpoczęli swój studniówkowy bal. Oczywiście cały korowód prowadziła z wielką gracją pani dyrektor Joanna Gałas. Zabrzmiał polonez, zaszeleściły suknie, trwało to kilka minut, ale tę chwilę wszyscy zapamiętają do końca życia (nie tylko szkolnego). Maturzyści I LO w Świdniku tzw. Bronka bawili się i ucztowali w restauracji "Brawo". Sala wszakże nie olbrzymia, ale wystarczająco wielka, by przetańczyć całą noc. Do tańca zapraszał i dźwięcznie kusił zespół "Kaktus" pod dowództwem Zbigniewa Jastrzębskiego (prywatnie przyznaję, że zespół musiał być bardzo dobry, skoro zgubiłam dwa fleki). Wiadomo przecież, że dobra muzyka to podstawa całej imprezy. Postarano się też o to, abyśmy nie opadli z sił, toteż co jakiś czas serwowano nam gorące dania. .................. Noc była zbyt krótka. Zanim każdy na dobre się rozbawił nieubłaganie nadeszła szósta rano, kiedy to muzyka prawie ucichła z ostatnią piosenką, jaką zgraną " Nie płacz, kiedy odjadę..." Pozostały wspomnienia i 99 dni do MATURY! |
|||